sabato 5 novembre 2011

lifting




Pozyczylam od Pani Jesieni pare lisci, ktore ususzylam. I oto wyladowaly one na starym welnianym komplecie. Prawda, ze odmlodnial? Moj "slubny" zgadza sie tylko na takie liftingi, a szkoda......o botoksie nie mam co marzyc.
Ho preso in prestito dal Signor Autunno qualche foglia di una pianta rampicante e l'ho messe sull mio vecchio completino di lana. Vero che l'ho ringiovanito? Il mio consorte mi permette lifting solo in quel modo..che peccato...avrei sognato una seduta con il botulino.

Tu rozlozyl sie moj pierwszy szal na silk hankies. Ciezka sprawa. Chusteczki rozlazily mi sie na wzystkie strony. No ale jakos poszlo.

Il mio primo scialle a base di fazzoletti di seta, zdrajato sull lettone. Ho sudato proverbiali "sette camicie".Probabilmente fazzoletti non sono perfetti come base di lana.

2 commenti:

  1. Komplet zdecydowanie odmłodniał:)))dużo uroku dodały mu te jesienne liście,a szalik na lapsach też niczego sobie:)))Na pewno następny pójdzie łatwiej:)))Pozdrawiam cieplutko:)))

    RispondiElimina
  2. Pani Grażyno, liście urocze. Pomysł świetny. Może zajrzę do mojej szafy podliftingować co nieco?

    RispondiElimina